poniedziałek, 21 listopada 2016

Pitbull Niebezpieczne Kobiety Online Opinie o Filmie




Srodze zasmucił mnie film Patryka Vegi „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”. Cenię Vegę za specyficzne kinowe koktajle: pomieszanie urokliwego chamstwa, środowiskowego autentyzmu, cierpkiego humoru i narracyjnej werwy. Ale tym razem koktajl nie wypalił. Wszystkie wymienione składniki, może poza narracyjną werwą, chwilami aż przesadną, bo dającą wrażenie chaosu, zawiodły. Jakby były dawkowane w niewłaściwych proporcjach. Czyżby Vega, po sukcesie „Pitbulla. Nowych porządków”, poczuł się za pewnie, uwierzył we własny „geniusz”?

Prawdy tylko odrobina

Najbardziej brak tym razem autentyzmu. Na początku niby zostajemy poinformowani, że fabuła jest oparta na prawdziwych zdarzeniach, ale co rusz rozbrzmiewa w niej jakaś fałszywa nuta. Szczególnie dotyczy to postaci Remka Cukra (Sebastian Fabijański), bandyty czytującego Schopenhauera. To postać tak bajkowa, jak bajkowa jest fortuna, którą zdobywa. A jeszcze bardziej bajkowa jest jego władza nad gangsterami i policją. Bogusław Linda, grający gangstera w poprzedniej części, był prawdziwy. Może dlatego tamten film się udał. Tu odrobina prawdy przebija się jedynie w rozmowach policjanta Gebelsa (Andrzej Grabowski) z wstępującą w mundurowe szeregi ambitną Zuzą (Joanna Kulig).Chamstwem w „Pitbullu. Niebezpiecznych kobietach” Vega wprost się upaja. Po łebkach opisuje, jak przestępcy dorabiają się fortuny na szmuglowaniu oleju napędowego (a to przecież bardzo ciekawe), byle jak najszybciej dotrzeć do głupich dowcipów kretyńskiego mięśniaka o pseudonimie "Strachu" (Tomasz Oświeciński). Ekipa pewnie rechotała przy ich kręceniu. Mnie, gdy ich słuchałem, do śmiechu nie było. Znacznie mniej uwagi Vega poświęcił o wiele zabawniejszej od "Stracha" prawniczce Cukra (Aleksandra Grabowska). A szkoda, bo o tej postaci chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej.

Cielecka, Ostaszewska, Dereszowska, czyli zdolne aktorki w opresji

Uosobieniem urokliwego chamstwa była w poprzedniej części „blachara” Olka (Maja Ostaszewska). Tu wciąż jest zabawna, ale kolejne jej wejścia zdają się nazbyt do siebie podobne, a w końcu nieco nużą. Jej narzeczony, policjant Majami (Piotr Stramowski), prawie tu nie istnieje. Albowiem w tym odcinku Vega zajął się kobietami w opresji. W tym celu zaangażował ładne i zdolne aktorki i je sponiewierał. Alicji Bachledzie-Curuś (Drabina, żona Cukra) kazał poderżnąć gardło tatusiowi, Magdalenę Cielecką (porucznik Somalia) skrajnie pobrzydził, a Annę Dereszowską (policjantka Jadźka) skłonił do siusiania na naszych oczach. Czy ulokował je w ten sposób bliżej tzw. prawdziwego życia? Nie sądzę.
Cały katalog słabości „Pitbulla. Niebezpiecznych kobiet” można odnaleźć w scenie, w której facet z policji skarbowej (Artur Żmijewski) rzuca w twarz swej żony Jadźki czekoladowymi ciastkami. To jest wydumane, a do tego wtórne. I jeszcze niesmaczne i banalnie sfilmowane.
Wiem, że Vega szykuje teraz trzeciego „Pitbulla”. Oby z lepszym skutkiem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz